przyszłość mediów

Facebook umiera, pora na Twittera

Rzadko ostatnio piszę, ale sporo czytam. Zauważyłem u siebie zmianę nawyków medialnych. Głównym medium stał się Twitter. Dziś, naśladując znajomych, podpiąłem moje konto w sieci społecznościowej pod konto na Twitterze, tak bym mógł od razu publikować w dwóch miejscach. Piszę i czytam głównie po angielsku. Regularnie przeglądam The Economist, Time, Foreign Policy. Zaglądam do niemieckiego Der Spiegel i amerykańskiego Newsweeka. W sieci nierzadko goszczę na brytyjskiej witrynie The Independent, czytając Roberta Fiska, najbardziej obsypanego nagrodami korespondenta bliskowschodniego tamże pisującego. Przeglądam New York Timesa. Codziennie czytam doniesienia BBC.
Co się stało? Polskie media nie donosiły odpowiednio szczegółowo o konfliktach w Tunezji, Egipcie i Libii, straciły więc czytelnika, który poznał lepsze źródła informacji. Zafascynowałem się Twitterem, prawdziwym medium uczestniczącym zorientowanym pod użytkowników urządzeń mobilnych. Rzadko gdzie nasze komentarze czy uwagi ma szanse usłyszeć cała społeczność światowa korzystająca z danego medium.
Obserwuję ze swojej perspektywy zanik polskich mediów tradycyjnych. Telewizji naziemnej nie używam od kilkunastu lat, osoby które korzystają z tego medium mają w mojej opinii zbyt wiele czasu wolnego. Odwiedzając moich rodziców z zainteresowaniem odnajduję kolejne dziesiątki nigdy-nie-widzianych nowych polskojęzycznych stacji w abonowanej przez nich platformie cyfrowej. Tyle, że mam na to czas raz w roku, zwykle z okazji świąt.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz odwiedzałem witryny głównych polskich dzienników. Cechą polskich massmediów internetowych są krótkie i powierzchowne notki nie rozwijające tematu, ideowo jednostronne para-dziennikarstwo, pisane zapewne w ogromnym pośpiechu. Polska nie ma „mediów na serio”, mediów tzw. rynku wysokiego, poza może Rzeczpospolitą, która jednakże jest przeznaczona dla czytelników o określonych poglądach gospodarczo- społecznych i po którą osoby o innych poglądach mogą nie sięgać.
Upadek znaczenia kultury i języka polskiego wydaje mi się nieunikniony w związku z postępującą globalizacją mediów. Jakaś część moich polskich znajomych w sieci społecznościowej przeszła na angielski, ja zresztą na twitterze też udzielam się w tym języku. Pamiętam że czytałem ongiś prognozy, iż języki narodowe krajów UE będą zanikać, zresztą taki los dotknął np. język gaelicki (w Szkocji) czy iryjski, irlandzki.
Dziś Twitter, mający silną pozycję w USA, Holandii, Japonii, to na wielu rynkach główny konkurent sieci Facebook. Dziś serwis ma ok. 190 mln użytkowników na świecie (ok. 1/2- 1/3 liczby użytkowników Facebooka). Jest często określany jako SMS przez Internet, z racji limitu 140 znaków dla każdego wpisu. Niektóre wpisy, często powtarzane dalej przez czytelników, mogą uzyskać status wpisów wyszczególnionych, widzialnych dla wszystkich czytelników śledzących dany temat (np. walki w Libii).
Tytuł artykułu ma budzić kontrowersje. Dziś bowiem podpiąłem konto twitterowe, gdzie piszę najczęściej, pod moje (zaniedbane) konto w sieci Facebook. Czy Facebook umiera? Z tego co mi donoszono, na rozwiniętych rynkach coraz bardziej przegrywa konkurencję o użytkowników z Twitterem. Facebook daje mniejsze możliwości dotarcia do potencjalnych odbiorców, bowiem Facebook obsługuje inny rynek: informuje naszych znajomych i przyjaciół o naszej aktywności, jest rodzajem wyuzdanej technologicznie poczty pantoflowej. Zresztą poczta ta w moim przypadku, połączona z agregatorami blogów (w rodzaju salon24) i portalami w rodzaju wykop.pl zastąpiła wszelkie polskie media tradycyjne, będące niczym telewizja naziemna- produkowana dla określonej grupy socjo-ekonomicznej.

By